31 stycznia 2017

PROJEKT DENKO: grudzień 2016

Witajcie Kochani!
Dziś szybki post, w którym pokażę Wam jakie kosmetyki zużyłam w grudniu. Tak, jak wspominałam podczas Blogmasu, w tym roku chciałabym aby te posty pojawiały się co miesiąc, żeby nie gromadzić tony pustych opakowań. Pamięć też zawodzi, dlatego po kilku miesiącach można zapomnieć, co tak na prawdę myślało się o danym produkcie. Dlatego, w tym roku, pod tym względem będę bardziej zorganizowana. Tym razem produktów będzie raczej niewiele, tylko jedna rzecz do makijażu a tak to sama pielęgnacja. Coś do twarzy, coś do włosów i coś do ciała. Jeśli jesteście ciekawe co takiego zużyłam w grudniu to zapraszam do dalszej części posta. 


Jeśli chodzi o włosy to zużyłam szampon Babydream, który bardzo lubię, który dobrze się sprawdza na moich wysoko porowatych włosach. Jest delikatny ale dobrze zmywa olej. Tani, wydajny, mogę z czystym sumieniem polecić jeśli szukacie delikatnego szamponu. Sama zużyłam już kilka opakowań i co jakiś czas do niego wracam. Zastąpiłam go Alterrą z olejkiem jojobą i migdałem ale on też już mi się kończy.

Przechodząc do twarzy, zacznę od Łagodnej pianki oczyszczającej marki Nivea. Dobrze oczyszczała, ale nie przesuszała skóry. Żadnej krzywdy mi nie zrobiła, byłam zadowolona. Zaskoczyła mnie jej wydajność, ponieważ używałam jej przez wiele miesięcy. 

Kolejnym produktem jest krem do twarzy Sylveco - krem brzozowo-nagietkowy z betuliną. Bardzo polubiłam jego wersję bez nagietka. Mam wrażenie, że jest lepszy ale może mi się tylko wydawać. Jednak oba te kremy są bardzo dobre, super nawilżające, kojące, otulające. Nawet na mojej tłustej cerze sprawdzają się genialnie. Do tego dobre składy, które mnie nie zapychają. Polecam!

Skończył mi się także nawilżający krem pod oczy marki Alterra. Była bardzo tani i trochę się bałam jego działania, jednak w drogerii ciężko o dobry krem pod oczy, dlatego postanowiłam zaryzykować. I mimo niskiej ceny, jest to produkt godny uwagi, szczególnie jeśli oczekujecie tylko nawilżenia. Sprawdzi się dobrze, i na rano i na wieczór. Dla młodych osób. Na prawdę pozytywnie się zaskoczyłam. Jednak ja potrzebuje czegoś mocniejszego ale nie mówię, że nigdy już do niego nie wrócę, bo różnie w życiu bywa. 

Ostatni pielęgnacyjny kosmetyk do twarzy to Synergen - Plasterki antybakteryjne przeciw wypryskom. Jest to na pewno bobry pomysł, ponieważ lubię na pryszcze używać czegoś co zastyga, czegoś co mogę spokojnie użyć na noc. Te plasterki właśnie takie są, zostają na swoim miejscu, a do tego są mało widoczne. U mnie wszystko zależało od pryszcza, ale moje są dosyć oporne (obecnie mam takiego, który goi się już trzy tygodnie), więc plasterki działały różnie. Ale być może do nich wrócę. 

Jedyna rzecz do makijażu to tusz do rzęs L'oreal Volume Million Lashes So Couture. Kilka osób mówiło mi, że ta wersja jest lepsza od tej podstawowej wersji. Ja jestem innego zdania. Wolałam tamtą. Ta nie robiła żadnego wow na rzęsach, a dodatkowo obijała się na górnej powiece i to nawet w dużym stopniu. Nie używałam jej nawet trzech miesięcy, gdyż jak w ciągu dnia załzawiło mi oko to szczypało niemiłosiernie. A w tej podstawowej wersji tego efektu nie było.

Przechodząc do ciała, zacznę od płynu do kąpieli dla mamy Babydream, którego używałam jako żel pod prysznic. Jest łagodny dla skóry, ładnie pachnie, jest wydajny. Bardzo go lubię i co jakiś czas do niego wracam. Pod koniec opakowania, jeden raz użyłam go do włosów i sprawdził się całkiem dobrze, a ma w składzie też proteiny. 

Kolejnym kosmetykiem jest Emulsja do higieny intymnej z Biedronki, który kiedyś polecała Callmeblondeee, a że jest ona łatwo dostępna i tania to postanowiłam ją wypróbować. Ma dodatkowo wygodne opakowanie z pompką. Jest to dobry, delikatny produkt. średnio wydajny ale mogę polecić. 

Ostatni zużyty produkt to dezodorant Dove Powder Soft. Zazwyczaj kupuję wersję original, ale chciałam sobie odmienić i zapach ten jest o wiele słodszy ale nadal przyjemny. Takich antyperspirantów używam w dni kiedy idę na siłownie lub mam stresujący dzień. I sprawdzają się bardzo dobrze. Jednak bardzo często zdarza mi się, że wypsikam na pachę biały proszek. Muszę to wtedy umyć i popsikać jeszcze raz. Jest to bardzo denerwujące. Nie wiem czemu tak się dzieję, bo na początku kiedy zaczęłam kupować Dove tak się nie działo. 

To już wszyscy ulubieńcy. Napiszcie czy pisanie regularnie, co miesiąc takich postów to lepszy pomysł. Jestem też ciekawa czy używałyście tych wyżej wymienionych produktów, i jeśli tak to jak się one u Was sprawdziły.  



x.o.x.o.
MadzSch93

29 stycznia 2017

ULUBIEŃCY ROKU 2016: KOSMETYKI I GADŻETY

Witajcie Kochani!
Dziś przyszła pora na to abym pokazała Wam moich kosmetycznych ulubieńców roku 2016. Tym razem nie podzielę ich na pielęgnację i kolorówkę, gdyż większość tych produktów to pielęgnacja. Z kolorówki będzie tylko jedna rzecz. Ponieważ jak już pewnie wiecie rok 2016 był raczej skąpy w zakupach. Mało kupowałam kosmetyków, jeszcze mniej produktów do makijażu. Łatwiej się kuszę na pielęgnację, przy kolorówce zachowałam jednak zdrowy rozsądek. Nie przedłużając zacznę i standardowo od góry ciała, czyli włosów.
Nadal walczę o to żeby mieć jak najlepsze włosy, w roku 2016 nie znalazłam idealnej recepty na to ale idę do przodu małymi krokami. Szampon, który pomaga mi gdy dopada mnie łupież to Zoxin Med. Działa już po pierwszy użyciu i sprawdza się o wiele lepiej niż drogeryjne produkty. Jest trochę drogi i łatwo nalać go za dużo, przez co wydajność jest średnia ale jeśli od dawna borykacie się z łupieżem to zdecydowanie polecam ten produkt.

Szamponem idealnym do codziennego/częstego stosowania była Alterra - Morela i pszenica. Jest delikatny dla włosów i skóry głowy, ale przy tym dobrze zmywa nawet olej. Włosy były miękkie i bardziej błyszczące. Byłam nim pozytywnie zaskoczona, gdyż z produktami tej marki do włosów mam raczej kiepskie doświadczenia. Szampon z kofeiną oraz z granatem kompletnie się na moich włosach nie sprawdza, za to ten działa rewelacyjnie. Trochę gorszy, ale nadal znajdujący się w kręgu ulubieńców jest też wersja z olejem jojoba i migdałem.

Ostatnim ulubieńcem do włosów jest Babuszka Agafii - Maska drożdzowa. Jest tania, całkiem wydajna, pachnie ciasteczkowo a co najważniejsze dobrze działa. Pielęgnuje skórę głowy i włosy u nasady, nie obciąża a mam dosyć cienkie włosy. Śmiało mogę powiedzieć, że wspomaga wzrost włosów ponieważ mam sporo babyhairs, ale nie używam tylko tego produktu.
Do twarzy mam również kilka perełek. Pierwszy jest  brzozowy krem do twarzy Sylveco, ten w słoiczku, który jest bogatszy ale nawet na mojej tłustej cerze sprawdza się także dobrze na dzień. Bardzo do polubiłam, zresztą nie tylko ja ponieważ z mojego polecenia kupiła go moja koleżanka, a teraz używa go także jej mama. Jest bardzo tłusty, więc zostawia ochronną warstwę na skórze. Nie zapycha, ma dobry skład i jest wydajny. To mój zdecydowany faworyt.

Drugi krem to Vianek, seria nawilżająca na noc. Wybrałam ten, gdyż ten na dzień ma glicerynę a jej staram się unikać. Dobrze sprawdza się i na dzień, i na noc choć teraz zimą przydałby mi się ten z Sylveco. Tak samo dobry skład, wygodne opakowanie z pompką. Na pewno będę do niego wracać.

Znalazłam także całkiem dobry krem pod oczy Ava, który jest bardzo tłusty, nawilżający. Kosztował około 30 zł ale jest na prawdę bardzo wydajny, a stosuje go rano i wieczorem. Sprawdza się pod makijaż, ale rano nakładam cienką warstwę. Warto go wypróbować jeśli szukacie dobrze nawilżającego kremu, w dobrej cenie i z całkiem dobrym składem.

W zeszłym roku odkryłam także balsamy do ust EOS. Oczarowały mnie swoim działaniem, na prawdę nawilżają a nie tylko natłuszczają. Ładnie pachną i smakują, mają ładne i ciekawe opakowanie, które przyciąga wzrok. Cena jest wysoka, ale wydajność ogromna. 

Zanim przejdę, do jednej rzeczy z kategorii makijaż, powiem o jednym gadżecie ale do pielęgnacji twarzy. Jest to soniczna szczoteczka do mycia twarzy, którą latem kupiłam w Biedronce. Jest to podróbka słynnej Foreo Luny. Używam jej regularnie i pomaga w oczyszczaniu porów, ale trzeba mieć choć lekko pieniący się żel. Jest łagodna dla skóry, ale zostawia ją lekko zaczerwienioną, więc nie wiem jak się sprawdzi do cery wrażliwej. Jeśli jeszcze kiedyś się pojawi w sprzedaży to bardzo ją Wam polecam. 

Ostatni ulubieniec do twarzy to podkład La Roche Posay Toleriane Teint. Mam go już długo, nie kupiłam go w roku 2016, ale właśnie w tym roku zaczęłam go regularnie używać i doceniłam jego działanie. Jest to mocno kryjący podkład, i do tego jest raczej tłusty. Jeśli nałożyłam go na całą twarz i przesadziłam z ilością, to bardzo się w ciągu dnia świeciłam. Jednak kiedy zaczęłam go traktować jako korektor na niedoskonałości to wtedy się polubiliśmy. Miałam za ciemny kolor, ale jeśli będę kupować nowe opakowanie to wybiorę jaśniejszy. Dodatkowo nie zawiera w swoim składzie silikonów, więc jest idealny do stosowania na co dzień. 
Przechodząc do ciała, kolejnym ulubieńcem jest zdecydowanie dezodorant Alterra, z szałwią i olejkiem jojoba. Zużyłam kilka opakowań i ciągle do niego wracam. Ma dobry skład, bez aluminium, ładny zapach choć wiem, że nie każdemu może przypaść do gustu. Jest tani, ma ładne, szklane opakowanie. Jednak w dni, kiedy mam dużo stresu lub uprawiam sport jest za słaby, więc używam wtedy czegoś innego ale tak na co dzień jest idealny. A co najważniejsze nie zostawia białych śladów na ubraniach, a to jest coś czego nie lubię w antyperspirantach. 

Ostatnim już ulubieńcem jest Semilac Hardi Milk, dzięki któremu nauczyłam się przedłużać paznokcie, ale także mogę zapuścić swoje naturalne paznokcie, które są dosyć cienkie i łamliwe. Następnym razem wybiorę jednak wersję bezbarwną, wydaje mi się, że lepiej się sprawdzi pod wszystkie kolory lakierów. 

To już wszyscy ulubieńcy roku 2016. Jestem ciekawa czy może miałyście, używałyście tych produktów i jak się one u Was sprawdziły. Koniecznie napiszcie jacy byli Wasi ulubieńcy żebym i ja mogła odkryć jakiś ciekawy i dobry kosmetyk. 



x.o.x.o.
MadzSch93