31 marca 2017

PROJEKT DENKO: luty 2017

Witajcie Kochani!
Znalazłam dla was chwilkę, dlatego przychodzę z nowym postem.Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym tu bywać częściej, ale ostatnio spadł na mnie ogromny problem, który staram się rozwiązać a do tego jak wiecie studia.  Niestety czasu mi brakuje. A pomysłów mam sporo. Musze przyjść z recenzją podkładów mineralnych, aktualizacją włosów bo troszkę się zmieniło. Ale dziś szybciutki post z kosmetykami, które zużyłam w zeszłym miesiącu. Nie jest ich aż tak dużo, ale większość z nich mogę Wam śmiało polecić. Standardowo jest to większość pielęgnacji, ale znajdzie się jedna rzecz z makijażu. Jeśli jesteście ciekawi co to za produkt, to zapraszam do dalszej części. 


Zoxin Med, szampon przeciwłupieżowy. Był już w ulubieńcach, gdzie więcej o nim pisałam. Co jakiś czas mój łupież powraca i wtedy po niego sięgam. Mam już kolejne opakowanie i jak na razie (odpukać) skórę bez łupieżu. 

Olejek myjący z zielonej herbaty, z Biochemii Urody. Tani, całkiem wydajny, dobrze oczyszczał skórę ale jednak czegoś mi w nim brakowało. Był bardzo lejący, nie pienił się. I nie oczyszczał porów, tak jak domowa mieszanka do OCM. Na razie nie zamierzam do niego wracać, ale nigdy nie mów nigdy. Więc nigdy nic nie wiadomo.

Garnier, płyn micelarny dla skóry wrażliwej. Dobry, wydajny, zużyłam już kilka opakowań i często Wam go pokazuję. Często do niego wracam. Szczególnie się opłaca na promocji. Widziałam, że wyszły teraz żele micelarne z tej serii, czy ktoś z Was je miał i może coś o nim powiedzieć?

Tonik z 10% kwasem glikolowym, ze strony mazidła.com. Jeśli go używam regularnie to widzę efekty, ale mam wrażenie, że w tym sezonie działa na mnie mniej niż w zeszłym roku. Dlatego zamiast niego skusiłam się na tonik z glukonolaktonem. Nadal robię jednak peelingi z kwasem glikolowym.

Vianek, krem nawilżający do twarzy na noc. Wybrałam akurat tą wersję na noc ponieważ nie zawiera ona gliceryny. Sprawdza się i na noc, i na dzień. Wygodne opakowanie z pompką, jednak dużym minusem jest to, że nie widać ile zostało nam produktu. Dlatego mnie się skończył niespodziewanie. Na pewno jednak do niego wrócę.

Isana, kremowy olejek do mycia ciała. jest bardzo gęsty, i czasem ciężko go wycisnąć z opakowania. Dobrze myję i nie przesusza skóry. Do tego jest tani i wydajny. Kupiłam kolejne opakowanie, tym razem tylko mieszka w mojej torbie na siłownie.

La Roche Posay Toleriane Teint, podkład. Bardzo go lubiłam, ale kiedy nie przesadzałam z jego ilością. Mogłam go używać codziennie i nie miałam problemów z zapychaniem. Wydaję mi się, choć nie mam opakowania, ze nie zawierał silikonów. Teraz jest jego nowa wersja, która go zawiera. Jeśli coś o tym wiecie, do dajcie koniecznie znać. Teraz raczej do niego nie wrócę, choć bardzo chciałam.

To już wszystkie kosmetyki, które zużyłam w lutym. Koniecznie napiszcie mi, jeśli wiecie coś na temat starej wersji i nowej podkładu La Roche Posay. I oczywiście na temat innych kosmetyków także. Może polecicie mi jakieś olejki do mycia twarzy?



x.o.x.o.
MadzSch93

16 marca 2017

KOSMETYCZNI ULUBIEŃCY: styczeń i luty 2017

Witajcie Kochani!
Wybaczcie, że nie jestem tutaj tak często jak obiecywałam ale mam bardzo gorący okres. Musze pisać prace magisterską, dodatkowo pełno zadań domowych mi w tym nie pomaga. Do tego dalej chodzę na siłownie trzy razy w tygodniu i brakuje mi czasu nawet na relaks. Ale nie narzekam, muszę dać rade. Ale jak się domyślacie, moim priorytetem jest magisterka. Zaglądam tutaj jednak tak często jak mogę. I dzisiaj pokażę Wam kosmetyki, które ostatnio polubiłam. 


Sylveco - Balsam myjący do włosów z betuliną. Miłe zaskoczenie, gdyż nie zawiera protein. Dobrze oczyszcza, ale jest delikatny i nie przesusza włosów. Jednak włosy nisko porowate może obciążać, dlatego uważajcie. Od dawna już nie myje włosów odzywką a ten balsam to dobra alternatywa.

Domowa mieszanka olei do OCM. Postanowiłam wrócić do tej metody, którą kiedyś już używałam. Tym razem jednak zależało mi tylko na oczyszczeniu porów. I w tej roli sprawdza się rewelacyjnie. Nawet mój chłopak zauważyła, ze mam czystsza skórę a to chyba już o czymś świadczy. Zmieszałam olejek rycynowy, lniany i oliwę z oliwek. Plusem takiej mieszanki jest na pewno niska cena, a olejki tego kosztują sporo.

Ava Pore Revolution - maska czekoladowa i peeling kwasowy. Fajny i tani zestaw, który również całkiem dobrze oczyszcza pory. Może nie tak jak olejek, ale na pewno ten proces wspomaga. Jest tez całkiem wydajny, takie saszetki wystarczyły mi chyba na trzy albo cztery razy.

Catrice - Pisak do brwi. Długo czaiłam się na tego typu produkt i w końcu wpadł ten z Catrice. Daje naturalny efekt, dlatego lubię go używać do podkreślania początku brwi. Do tego jest całkiem tani i łatwo dostępny.

Annabelle Minerals - Podkład rozświetlający. Kupiłam z ciekawości w pobliskiej drogerii. Nie sądziłam, że się u mnie sprawdzi, gdyż mam tłustą cerę. Ale pozytywnie się zaskoczyłam. Ma delikatne krycie, ale można je budować a efekt jest naturalny. Nie wchodzi w pory, delikatnie w moje wielkie zmarszczki wokół ust. Skóra nie przetłuszcza się nadmiernie i nie schodzi plamami. Ogólnie wygląda całkiem dobrze przez wiele godzin. Czego niestety nie mogę powiedzieć o podkładzie kryjącym, ale myślę, że zrobię Wam porównanie.

To już wszyscy ulubieńcy. Jestem ciekawa czy znacie te produkty i czy ich używałyście. Chciałabym też, żebyście doradziły mi jakiś podkład mineralny bo poszukuje ideału. Zapraszam także na inne posty, a ja już uciekam. Paaa:*



x.o.x.o.
MadzSch93

28 lutego 2017

PROJEKT DENKO: styczeń 2017

Witajcie Kochani!
Ostatni dzień lutego, to oznacza, że jeszcze cudem zdążyłam z postem, w którym pokażę Wam jakie kosmetyki zużyłam w styczniu. Podobna ilość jak w poprzednim miesiącu, ale tym razem jest tu tylko pielęgnacja i to najwięcej do włosów. Wiecie jak to jest, jak już coś się kończy to wszystko naraz. Nie przedłużam już tylko przechodzę do samych produktów. 


Szampon Alterra - Migdał i Jojoba, dla wrażliwej skóry głowy. Moje włosy lubią olej jojoba, ale jednak ta wersja była trochę gorsza niż Morela i Pszenica. Nie był zły, ale efekty nie były aż tak widoczne. Dobrze oczyszczał ale był delikatny. Pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę. 

Garnier Ultra Doux Awokado i Masło Karite, kolejne opakowanie do której co jakiś czas wracam. Jednak mam wrażenie, że kiedyś działała lepiej na moje włosy. Nie jest zła, ale może nie do bardzo wysokich porowatych włosów czy suchych włosów. 

Balsam Seboradin Regenerujący, do włosów oczywiście. Kupiłam przez pomyłkę, ponieważ chciałam wersję z naftą kosmetyczną. Balsam ma rzadką konsystencję. Ani nie robił mi krzywdy, ani nie dawał efektów wow. Być może spróbuję tą wersję z nafta, ale do tej nie wrócę. 

Wcierka Jantar, było to moje kolejne opakowanie. Dobrze się u mnie sprawdza, pomaga w pojawieniu się baby hairs, nie przetłuszcza ich. Zawsze co jakiś czas do niej wracam. Jest tani i łatwo dostępna. Widziałam w drogerii jakaś inną wersję, jestem jej bardzo ciekawa. Ktoś z Was używał?

Garnier Płyn Micelarny, różowy dla skóry wrażliwej. Zużyłam kilka opakowań pod rząd, ponieważ kupiłam dwupak w Biedronce. Kupuję zawsze na promocji, jest dobry, delikatny. Na pewno będę do niego wracać. 

Olejek Jojoba. Używałam głównie do włosów i sprawdzał się dobrze. Może bez rewelacji ale dobrze. Jest to szybko wchłaniający się olej więc mogłam do używać także na suche włosy jako serum. 

Babydream oliwka dla dzieci, również często do niej wracam. Jest tania, łatwo dostępna i dobrze sprawdza się i do ciała, i do włosów. To na pewno nie było moje ostatnie opakowanie. 

Ziaja Multi Modelling, czyli ekspresowe serum antycellulitowe do ciała. Na mnie takie rzeczy niestety nie działają. Jestem osobą szczupłą, ale otłuszczoną i niestety mam cellulit. Najlepiej sprawdza się po prostu sport i racjonalne odżywianie. 

Alterra dezodorant z jojoba i szałwią. Jak już wiecie jest to mój ulubieniec więc normą jest to puste opakowanie. Już mam kolejne i używam. Ale w Super Pharm jest już dostępna marka Weleda i tam są trzy takie naturalne dezodoranty, więc w przyszłości na pewno się jakiś skuszę. Tak tylko, żeby sobie odmienić zapach. 

To już wszystkie zużyte kosmetyki. Cieszę się, że udaje mi się je wrzucać co miesiąc ponieważ posty nie są wtedy bardzo długie. Jestem ciekawa czy znacie te kosmetyki, czy któreś z nich próbowałyście. Jak zawsze podzielcie się swoją opinią w komentarzach. 



x.o.x.o.
MadzSch93

25 lutego 2017

HAUL UBRANIOWY

Witajcie Kochani!
Dziś trochę spóźniony post, który miał się pojawić w styczniu ale jak już przygotowałam dla Was materiał to postanowiłam i tak pokazać co kupiłam na wyprzedażach. Takiego posta jeszcze nigdy na moim blogu nie było i jestem ciekawa czy taka tematyka Wam się spodoba. Wiem, że haule kosmetyczne bardzo lubicie, może takie też przypadną Wam do gustu. Generalnie na zakupy poszłam ponieważ potrzebowałam spodni, na jednych, które nosiłam najczęściej zrobiła mi się dziura a drugie nie wyglądają już za dobrze. Reszta ubrań wpadła przypadkiem.

PULLANDBEAR


To właśnie w tym sklepie kupiłam po raz pierwszy jeansy - medium waist skinny za 59.90 zł. Dla mnie to i tak dużo za spodnie ale normalnie kosztują chyba 100 zł. Mają bardzo ładny, intensywny kolor i wydaję mi się, że materiał jest grubszy niż w przypadku Bershki, gdzie dotychczas kupowałam spodnie. Miałam okazję je nosić i muszę przyznać, że niestety nie są idealne. Skinny to one nie są, szczególnie na dole nogawki, są odrobinę szersze. I o ile do balerin, czy innych bardziej letnich butów nie będzie mi to tak przeszkadzać - w końcu wybrałam je świadomie. To teraz zimą, do wyższych butów w ogóle się nie nadają. Brzydko z nich wychodzą i ciągle je muszę poprawiać. Dlatego radzę Wam się dokładnie przyjrzeć i zastanowić jeśli chcecie tam własnie kupić jakieś spodnie.

STRADIVARIUS


Nie miałam w zamiarze, a nawet nie wiedziałam, że można, kupować letnich ubrań. Przy minusowych temperaturach to ostatnia rzecz o jakiej myślę. Ale w Stradivarusie trafiłam na bardzo ładną białą koszulkę z koronką. Pomyślałam, że wiosną i latem będę w niej bardzo często chodzić bo jest bardzo uniwersalna. Kosztowała niecałe 40 zł, więc długo się nie zastanawiałam. Gdy wróciłam do domu i chciałam poszukać na stronach lepszych zdjęć tych kupionych ubrań zobaczyłam, że jest ona także w kolorze czarnym i stwierdziłam, że będzie idealna na jakieś imprezy, ale nie tylko. Zamówiłam więc ją na stronie, z odbiorem w sklepie, gdyż ta opcja jest za darmo i najbardziej się opłaca. 


Natomiast przy kasie wpadł w moje ręce portfel w koty, większy niż ten, który ostatnio nosiłam, bardziej praktyczny więc wzięłam go. 

BERSHKA



To zawsze tam, kupowałam spodnie, ale niska cena szła w parze z niską jakością. Tym razem kupiłam tylko Jegginsy, w nietypowym jak dla mnie kolorze. Jest to taki szary melanż, krój i kolor wygląda na eleganckie spodnie choć na nogach widać, że są to bardziej leginsy niż spodnie. Jestem ciekawa ich trwałości, wydaje mi się, że do dziury mi się nie przetrą tak jak spodnie, które zazwyczaj w Bershce kupuje. 

MOHITO


To już ostatni sklep, który odwiedziłam i ostatnio bardzo tam lubię chodzić, ale tylko na wyprzedażach gdyż ceny mają dosyć wysokie. Kupiłam dwa takie same sweterki, tylko w różnych kolorach ponieważ nie mogłam się zdecydować. Ale bardziej chyba podoba mi się ten szary. Cieniutkie, delikatne sweterki z zameczkami: na czarnym złote a na szarym srebrne. Każdy po 39.99 zł. Jestem z nich bardzo zadowolona, pasują mi do wielu rzeczy, nadają się tak na prawdę na wiosnę, jesień i zimę. Także swetrów mam już aż nadto, w tym sezonie poszalałam. Może przez te mrozy? Sama nie wiem. 

To już wszystkie zakupy, które chciałabym Wam pokazać. Jestem ciekawa jak przyjmiecie taki post, czy Wam się spodoba. Jeśli tak, to raz na jakiś czas mogłabym Wam takie posty wrzucać. Napiszcie mi koniecznie, gdzie Wy kupujecie jeansy, gdyż szukam takich w dobrej cenie ale i całkiem dobrej jakości. 



x.o.x.o.
MadzSch93

31 stycznia 2017

PROJEKT DENKO: grudzień 2016

Witajcie Kochani!
Dziś szybki post, w którym pokażę Wam jakie kosmetyki zużyłam w grudniu. Tak, jak wspominałam podczas Blogmasu, w tym roku chciałabym aby te posty pojawiały się co miesiąc, żeby nie gromadzić tony pustych opakowań. Pamięć też zawodzi, dlatego po kilku miesiącach można zapomnieć, co tak na prawdę myślało się o danym produkcie. Dlatego, w tym roku, pod tym względem będę bardziej zorganizowana. Tym razem produktów będzie raczej niewiele, tylko jedna rzecz do makijażu a tak to sama pielęgnacja. Coś do twarzy, coś do włosów i coś do ciała. Jeśli jesteście ciekawe co takiego zużyłam w grudniu to zapraszam do dalszej części posta. 


Jeśli chodzi o włosy to zużyłam szampon Babydream, który bardzo lubię, który dobrze się sprawdza na moich wysoko porowatych włosach. Jest delikatny ale dobrze zmywa olej. Tani, wydajny, mogę z czystym sumieniem polecić jeśli szukacie delikatnego szamponu. Sama zużyłam już kilka opakowań i co jakiś czas do niego wracam. Zastąpiłam go Alterrą z olejkiem jojobą i migdałem ale on też już mi się kończy.

Przechodząc do twarzy, zacznę od Łagodnej pianki oczyszczającej marki Nivea. Dobrze oczyszczała, ale nie przesuszała skóry. Żadnej krzywdy mi nie zrobiła, byłam zadowolona. Zaskoczyła mnie jej wydajność, ponieważ używałam jej przez wiele miesięcy. 

Kolejnym produktem jest krem do twarzy Sylveco - krem brzozowo-nagietkowy z betuliną. Bardzo polubiłam jego wersję bez nagietka. Mam wrażenie, że jest lepszy ale może mi się tylko wydawać. Jednak oba te kremy są bardzo dobre, super nawilżające, kojące, otulające. Nawet na mojej tłustej cerze sprawdzają się genialnie. Do tego dobre składy, które mnie nie zapychają. Polecam!

Skończył mi się także nawilżający krem pod oczy marki Alterra. Była bardzo tani i trochę się bałam jego działania, jednak w drogerii ciężko o dobry krem pod oczy, dlatego postanowiłam zaryzykować. I mimo niskiej ceny, jest to produkt godny uwagi, szczególnie jeśli oczekujecie tylko nawilżenia. Sprawdzi się dobrze, i na rano i na wieczór. Dla młodych osób. Na prawdę pozytywnie się zaskoczyłam. Jednak ja potrzebuje czegoś mocniejszego ale nie mówię, że nigdy już do niego nie wrócę, bo różnie w życiu bywa. 

Ostatni pielęgnacyjny kosmetyk do twarzy to Synergen - Plasterki antybakteryjne przeciw wypryskom. Jest to na pewno bobry pomysł, ponieważ lubię na pryszcze używać czegoś co zastyga, czegoś co mogę spokojnie użyć na noc. Te plasterki właśnie takie są, zostają na swoim miejscu, a do tego są mało widoczne. U mnie wszystko zależało od pryszcza, ale moje są dosyć oporne (obecnie mam takiego, który goi się już trzy tygodnie), więc plasterki działały różnie. Ale być może do nich wrócę. 

Jedyna rzecz do makijażu to tusz do rzęs L'oreal Volume Million Lashes So Couture. Kilka osób mówiło mi, że ta wersja jest lepsza od tej podstawowej wersji. Ja jestem innego zdania. Wolałam tamtą. Ta nie robiła żadnego wow na rzęsach, a dodatkowo obijała się na górnej powiece i to nawet w dużym stopniu. Nie używałam jej nawet trzech miesięcy, gdyż jak w ciągu dnia załzawiło mi oko to szczypało niemiłosiernie. A w tej podstawowej wersji tego efektu nie było.

Przechodząc do ciała, zacznę od płynu do kąpieli dla mamy Babydream, którego używałam jako żel pod prysznic. Jest łagodny dla skóry, ładnie pachnie, jest wydajny. Bardzo go lubię i co jakiś czas do niego wracam. Pod koniec opakowania, jeden raz użyłam go do włosów i sprawdził się całkiem dobrze, a ma w składzie też proteiny. 

Kolejnym kosmetykiem jest Emulsja do higieny intymnej z Biedronki, który kiedyś polecała Callmeblondeee, a że jest ona łatwo dostępna i tania to postanowiłam ją wypróbować. Ma dodatkowo wygodne opakowanie z pompką. Jest to dobry, delikatny produkt. średnio wydajny ale mogę polecić. 

Ostatni zużyty produkt to dezodorant Dove Powder Soft. Zazwyczaj kupuję wersję original, ale chciałam sobie odmienić i zapach ten jest o wiele słodszy ale nadal przyjemny. Takich antyperspirantów używam w dni kiedy idę na siłownie lub mam stresujący dzień. I sprawdzają się bardzo dobrze. Jednak bardzo często zdarza mi się, że wypsikam na pachę biały proszek. Muszę to wtedy umyć i popsikać jeszcze raz. Jest to bardzo denerwujące. Nie wiem czemu tak się dzieję, bo na początku kiedy zaczęłam kupować Dove tak się nie działo. 

To już wszyscy ulubieńcy. Napiszcie czy pisanie regularnie, co miesiąc takich postów to lepszy pomysł. Jestem też ciekawa czy używałyście tych wyżej wymienionych produktów, i jeśli tak to jak się one u Was sprawdziły.  



x.o.x.o.
MadzSch93

29 stycznia 2017

ULUBIEŃCY ROKU 2016: KOSMETYKI I GADŻETY

Witajcie Kochani!
Dziś przyszła pora na to abym pokazała Wam moich kosmetycznych ulubieńców roku 2016. Tym razem nie podzielę ich na pielęgnację i kolorówkę, gdyż większość tych produktów to pielęgnacja. Z kolorówki będzie tylko jedna rzecz. Ponieważ jak już pewnie wiecie rok 2016 był raczej skąpy w zakupach. Mało kupowałam kosmetyków, jeszcze mniej produktów do makijażu. Łatwiej się kuszę na pielęgnację, przy kolorówce zachowałam jednak zdrowy rozsądek. Nie przedłużając zacznę i standardowo od góry ciała, czyli włosów.
Nadal walczę o to żeby mieć jak najlepsze włosy, w roku 2016 nie znalazłam idealnej recepty na to ale idę do przodu małymi krokami. Szampon, który pomaga mi gdy dopada mnie łupież to Zoxin Med. Działa już po pierwszy użyciu i sprawdza się o wiele lepiej niż drogeryjne produkty. Jest trochę drogi i łatwo nalać go za dużo, przez co wydajność jest średnia ale jeśli od dawna borykacie się z łupieżem to zdecydowanie polecam ten produkt.

Szamponem idealnym do codziennego/częstego stosowania była Alterra - Morela i pszenica. Jest delikatny dla włosów i skóry głowy, ale przy tym dobrze zmywa nawet olej. Włosy były miękkie i bardziej błyszczące. Byłam nim pozytywnie zaskoczona, gdyż z produktami tej marki do włosów mam raczej kiepskie doświadczenia. Szampon z kofeiną oraz z granatem kompletnie się na moich włosach nie sprawdza, za to ten działa rewelacyjnie. Trochę gorszy, ale nadal znajdujący się w kręgu ulubieńców jest też wersja z olejem jojoba i migdałem.

Ostatnim ulubieńcem do włosów jest Babuszka Agafii - Maska drożdzowa. Jest tania, całkiem wydajna, pachnie ciasteczkowo a co najważniejsze dobrze działa. Pielęgnuje skórę głowy i włosy u nasady, nie obciąża a mam dosyć cienkie włosy. Śmiało mogę powiedzieć, że wspomaga wzrost włosów ponieważ mam sporo babyhairs, ale nie używam tylko tego produktu.
Do twarzy mam również kilka perełek. Pierwszy jest  brzozowy krem do twarzy Sylveco, ten w słoiczku, który jest bogatszy ale nawet na mojej tłustej cerze sprawdza się także dobrze na dzień. Bardzo do polubiłam, zresztą nie tylko ja ponieważ z mojego polecenia kupiła go moja koleżanka, a teraz używa go także jej mama. Jest bardzo tłusty, więc zostawia ochronną warstwę na skórze. Nie zapycha, ma dobry skład i jest wydajny. To mój zdecydowany faworyt.

Drugi krem to Vianek, seria nawilżająca na noc. Wybrałam ten, gdyż ten na dzień ma glicerynę a jej staram się unikać. Dobrze sprawdza się i na dzień, i na noc choć teraz zimą przydałby mi się ten z Sylveco. Tak samo dobry skład, wygodne opakowanie z pompką. Na pewno będę do niego wracać.

Znalazłam także całkiem dobry krem pod oczy Ava, który jest bardzo tłusty, nawilżający. Kosztował około 30 zł ale jest na prawdę bardzo wydajny, a stosuje go rano i wieczorem. Sprawdza się pod makijaż, ale rano nakładam cienką warstwę. Warto go wypróbować jeśli szukacie dobrze nawilżającego kremu, w dobrej cenie i z całkiem dobrym składem.

W zeszłym roku odkryłam także balsamy do ust EOS. Oczarowały mnie swoim działaniem, na prawdę nawilżają a nie tylko natłuszczają. Ładnie pachną i smakują, mają ładne i ciekawe opakowanie, które przyciąga wzrok. Cena jest wysoka, ale wydajność ogromna. 

Zanim przejdę, do jednej rzeczy z kategorii makijaż, powiem o jednym gadżecie ale do pielęgnacji twarzy. Jest to soniczna szczoteczka do mycia twarzy, którą latem kupiłam w Biedronce. Jest to podróbka słynnej Foreo Luny. Używam jej regularnie i pomaga w oczyszczaniu porów, ale trzeba mieć choć lekko pieniący się żel. Jest łagodna dla skóry, ale zostawia ją lekko zaczerwienioną, więc nie wiem jak się sprawdzi do cery wrażliwej. Jeśli jeszcze kiedyś się pojawi w sprzedaży to bardzo ją Wam polecam. 

Ostatni ulubieniec do twarzy to podkład La Roche Posay Toleriane Teint. Mam go już długo, nie kupiłam go w roku 2016, ale właśnie w tym roku zaczęłam go regularnie używać i doceniłam jego działanie. Jest to mocno kryjący podkład, i do tego jest raczej tłusty. Jeśli nałożyłam go na całą twarz i przesadziłam z ilością, to bardzo się w ciągu dnia świeciłam. Jednak kiedy zaczęłam go traktować jako korektor na niedoskonałości to wtedy się polubiliśmy. Miałam za ciemny kolor, ale jeśli będę kupować nowe opakowanie to wybiorę jaśniejszy. Dodatkowo nie zawiera w swoim składzie silikonów, więc jest idealny do stosowania na co dzień. 
Przechodząc do ciała, kolejnym ulubieńcem jest zdecydowanie dezodorant Alterra, z szałwią i olejkiem jojoba. Zużyłam kilka opakowań i ciągle do niego wracam. Ma dobry skład, bez aluminium, ładny zapach choć wiem, że nie każdemu może przypaść do gustu. Jest tani, ma ładne, szklane opakowanie. Jednak w dni, kiedy mam dużo stresu lub uprawiam sport jest za słaby, więc używam wtedy czegoś innego ale tak na co dzień jest idealny. A co najważniejsze nie zostawia białych śladów na ubraniach, a to jest coś czego nie lubię w antyperspirantach. 

Ostatnim już ulubieńcem jest Semilac Hardi Milk, dzięki któremu nauczyłam się przedłużać paznokcie, ale także mogę zapuścić swoje naturalne paznokcie, które są dosyć cienkie i łamliwe. Następnym razem wybiorę jednak wersję bezbarwną, wydaje mi się, że lepiej się sprawdzi pod wszystkie kolory lakierów. 

To już wszyscy ulubieńcy roku 2016. Jestem ciekawa czy może miałyście, używałyście tych produktów i jak się one u Was sprawdziły. Koniecznie napiszcie jacy byli Wasi ulubieńcy żebym i ja mogła odkryć jakiś ciekawy i dobry kosmetyk. 



x.o.x.o.
MadzSch93