25 września 2016

LOOK OF THE DAY - NUDE MAXI SKIRT


kurtka dżinsowa - no name

spódnica maxi - bonprix

bluzka - h&m

torebka - pepco

okulary - tiger

buty - deichmann

...

Witajcie Kochani!

Wiem, że lato już za nami, ale mogę pocieszyć się, że jesień wyjątkowo w tym roku nas rozpieszcza i jest równie słoneczna. Dlatego, jak zwykle trochę spóźniona, pokazuję Wam mój wakacyjny outfit, którym jeszcze teraz możecie się zainspirować. 

Tym razem wybrałam spódnicę maxi w kolorze nude, którą można łączyć z wieloma rzeczami a do tego mój hit tego lata, czyli kurtka dżinsowa. Sprawdzi się idealnie także jesienią gdy zawieje chłodniejszy wiatr. Całość jest stonowana - czyli to co lubię najbardziej, jasne dodatki i biała bluzka. A tym razem również przepiękne tło naszego polskiego morza.


x.o.x.o.
MadzSch93

20 września 2016

PROJEKT DENKO: produkty do ciała

Witajcie Kochani!
Dziś dosyć krótki projekt denko, jak na mnie. Pokaże Wam tylko produkty do pielęgnacji ciała, które zużyłam w przeciągu kilku miesięcy. Są to produkty tanie, drogeryjne i łatwo dostępne. Niektóre już miałam wcześniej a inne to nowości. Jeśli jesteście ciekawi mojej opini to zapraszam do dalszej części postu. 


Pierwszy żel pod prysznic to Alterra - Herbata chińska bio, to edycja limitowana. Jest tani, całkiem wydajny, zapach znośny - myślałam, że będzie ładniejszy...a uwaga kolor ma zielony, w sumie mogło by się tego spodziewać po zielonej herbacie:) Co najważniejsze,  był łagodny dl skóry. Nie wykluczam, ze w przyszłości kupie jakąś inną wersję tego produktu. 

Drugi to Isana - olejek pod prysznic, tańsza wersja olejku z Nivei, ale bardzo go lubię. Jak dla mnie ma przyjemny zapach - nie czuję ryby. Również jest delikatny dla skóry. Zużyłam już w przeszłości kilka opakowań i obecnie także stoi na mojej łazienkowej półce.

Babydream - żel do kąpieli dla dzieci, to jeden z moich najbardziej ulubionych produktów, gdyż mogę go używać do wielu rzeczy: do mycia rak, całego ciała i nawet włosów. Jest delikatny dla skóry, dlatego do częstego mycia dłoni jest idealny. Do tego ma aż 500 ml i wygodne opakowanie z pompką.

I teraz dwa produkty z supermarketu Aldi. Pierwszy to Mildeen - Emulsja do mycia a drugi to Mildeen - Olejek pod prysznic. Kupiłam te produkty przez osobę drugą, dlatego nie miałam okazji przeczytać składów. Te są bez rewelacji. Jednak mimo SLS-ów nie przesuszyły mi skóry. Są ok, ale więcej do nich nie wrócę. 



Green Pharmacy - Peeling cukrowy Róża piżmowa i zielona herbata, kupiłam z ciekawości i wygody ponieważ nie zawsze chce mi się bawić w domowe mazidła. Skład taki sobie - zawiera parafinę, dobrze zdziera ale nie za mocno. Jednak urzekł mnie w nim różany zapach. Obecnie mam coś zupełnie innego (co mogliście zobaczyć w ostatnich ulubieńcach) i nie zamierzam na razie wracać do gotowych peelingów.

Alterra - oliwka do ciała limonka i oliwka. Pamiętam, że kupiłam go do włosów, a zużyłam do ciała. Nie pamiętam, jak się sprawdzał do włosów ale do ciała był w porządku, jednak bez rewelacji. Mimo pompki i tak całe opakowanie było tłuste (może tylko ja mam taki talent). Zdecydowanie wolę oliwki dla dzieci.

Płyn do higieny intymnej Facelle, dobrze sprawdzał się jako płyn do higieny intymnej. Był delikatny, dobrze mył i był wydajny. Jednak kupiłam go z zamiarem stosowania jako szampon i w tej roli sprawdzał się równie dobrze. Jednak w tym okresie moje włosy były w kiepskim stanie, nie umiałam sobie z nimi poradzić i odstawiłam ten produkt, bo miałam wrażenie, że więcej włosów mi po nim wypada. teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że to była wina przede wszystkim długotrwałego stresu. Być może kiedyś wrócę do niego ponownie.

Isana - Balsam do ciała z 10% mocznikiem, to produkt, który bardzo dobrze nawilża skórę. Idealnie sprawdzi się na zimę, ponieważ tworzy na niej ochronny filtr. Do tego jest tani, łatwo dostępny. Ma gęstą konsystencję, dlatego z jego ilością lepiej uważać. Na pewno zimą do niego wrócę. Jest jeszcze wersja z 5,5% mocznikiem, ale tamta ma silikon dlatego zawsze wybieram mocniejszą wersję.

Babydream - Lotion, czyli delikatny balsam dla dzieci. Dobry dla osób, które mają skórę normalną lub na okres letni. Ma lekką konsystencję i szybko się wchłania delikatnie nawilżając skórę. Jednak zdecydowanie wolę oliwkę tej firmy.

To już wszystkie produkty do ciała, które zużyłam. Co nie zmienia faktu, że nadal zalega mi pełno pustych opakowań. Nie wiem jak to się dzieje, że ciągle coś mi się kończy, i za nim się zorientuję to jestem z projektem denko w tyle. No cóż, może kiedyś uda mi się z tym uporać. Jak zawsze dajcie mi znać czy miałyście któryś z wyżej wymienionych produktów. Albo możecie mi polecić jakieś lepsze zamienniki.


x.o.x.o.
MadzSch93



11 września 2016

ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI OSTATNICH MIESIĘCY

Witajcie Kochani!
Ostatni post tego typu pojawił się w kwietniu, dlatego przyszedł czas, abym pokazała Wam nowe odkrycia. Jest tu głównie pielęgnacja, ale każdy produkt jest warty uwagi i każdy gorąco Wam polecam. 


Pierwszym kosmetykiem jest odżywka do rzęs Bodetkolash. Do tej pory używałam tylko odżywki LongForLashes, i po dwóch latach chciałam zwyczajnie wypróbować czegoś innego. Po tak krótkim czasie (stosuję ją od lipca) nie mogę opisać działania na rzęsy, choć wydaje mi się, że działa lepiej - mam więcej rzęs w wewnętrznym kąciku. Jednak smaruje nią także kilka łysych miejsc na brwiach i tu widzę jakiś mały efekt. Zobaczymy jak to będzie przy dłuższym stosowaniu. Na pewno plusem jest tutaj dłuższa, aż dwukrotnie data ważności, oraz gęstsza konsystencja przez co nie spływa tak szybko do oczu.

Balsamy do ust EOS polubiłam tak bardzo, że już mam dwie sztuki. Wygodna aplikacja, ładne opakowanie, słodki smak, rewelacyjne nawilżenie a do tego dobre składy. Mam wersję truskawkową oraz mleczko kokosowe, i ten drugi ma jeszcze lepsze działanie. Są gęste, długo utrzymują się na ustach i co jest dla mnie ważne - nie dają efektu błyszczących ust, jak po błyszczyku, tylko jest to efekt satynowych ust.

Semilac Hardi Milk, to produkt dzięki któremu mogłam zapuścić swoje słabe paznokcie i nie muszę się obawiać, że uderzając o coś któryś mi się złamie. Nauczyłam się także przedłużać na nim paznokcie i zaczęło mi się to bardzo podobać. Żałuje jedynie, że nie wybrałam wersji bezbarwnej choć obie mają swoje plusy i minusy. 

La Roche-Posay - Toleriane Teint, to podkład, który doceniłam dopiero po jakimś czasie. Na początku nakładałam go za dużo i to kompletnie nie sprawdzało się na mojej tłustej cerze. Jednak wystarczyło, że zaczęłam go używać bardziej jako korektor na wypryski i przebarwienia, i stał się moim ulubieńcem. Jest to ciężki podkład, ale nie zastyga ani nie matuje skóry dlatego trzeba z nim uważać. Co jest najlepsze to to, że mogę go używać codziennie ponieważ nie ma silikonów i nie zapycha mojej skóry. 

Kolejną rzeczą z kosmetyków jest oliwka do paznokci i skórek Pierre Rene - Regenerating Oil. Świetnie nawilża moje bardzo suche skórki, i to na dłużej niż odżywka marki Evree. Ma wygodne opakowanie z pipetką a do tego jest tania. Tak bardzo lubię ją używać, że bardzo szybko zużyłam prawie całe opakowanie. 


W sierpniu moje włosy i skórę głowy uratował szampon przeciwłupieżowy Zoxin-med. Dzięki niemu mój łupież ograniczył się do minimum, a skóra głowy już mnie nie swędzi, a myślałam, że się zadrapie na śmierć. Teraz używam go co jakiś czas, gdy widzę, że łupież zaczyna powracać. 

Do gustu przypadł mi również Olejek myjący o zapachu kwiatu pomarańczy z Biochemii Urody, który dobrze zmywa resztki makijażu (to mój drugi etap pielęgnacji wieczornej, tuż po płynie micelarnym) a przy tym jest łagodny dla skóry. Ładny zapach koi zmysły. Jedyne do czego mogła bym się przyczepić to jego mała gęstość, przez co muszę go wylewać całkiem sporo żebym poczuła, że czymś myję twarz, dlatego wolałabym żeby  był gęstszy. Mam teraz wersję z zieloną herbatą, która sprawdza się tak samo dobrze. 

Oliwkę dla dzieci Babydream, już Wam niedawno pokazywałam, jednak wtedy stosowałam ją tylko do włosów. Od wakacji stosuję ją jednak głównie do skóry po kąpieli. Moja skóra jest ładnie nawilżona, np. dekolt zaczął mi się ładnie błyszczeć (nie mam tu na myśli chwili nałożenia tego produktu na skórę, tylko tego jak moja skóra wygląda np. następnego dnia). Nigdy przedtem nie byłam konsekwentna w stosowaniu balsamów itd, ale teraz gdy widzę efekty używał tego typu kosmetyku codziennie. 

Ostatnim kosmetykiem jest krem nawilżający pod oczy marki Alterra. Kupiłam go gdyż mój krem się kończył a nie wiedziałam co wybrać. Kupiłam więc coś tańszego, wiedząc, że nie będzie gorszy od tego, którego wtedy używałam. Okazało się, że za tą cenę krem jest całkiem dobry. Delikatnie nawilża, i przy dłuższym stosowaniu nie przesusza skóry. Żadnej krzywdy nie robi, więc jestem zadowolona. 


Tym razem mam także trzy rzeczy, które nie są kosmetykiem. Pierwsza to bawełniane chusteczki kosmetyczne do pielęgnacji twarzy Tami, które można kupić w Rossmannie, jest też równie dobra wersja dla niemowląt. Jest to wygodny sposób na osuszenie twarzy lub na zmycie maseczki. Jest to o tyle dla mnie wygodne, że nie muszę ciągle prać małych ręczniczków i jej to o wiele higieniczne. Chusteczki są dobrze wykonane, nie rozrywają się i są umiarkowanie miękkie. 

Kolejną rzeczą jest rękawica do peelingu z Rossmanna. Całkiem dobrze złuszcza, nie zajmuje wiele miejsca a do tego nie muszę się przejmować tym, czy zużyję peeling przed upływem daty ważności. Jest tania, więc mogę ją często wymieniać. 

Ostatnim ulubieńcem jest soniczna szczoteczka do mycia twarzy z Biedronki, od razu widać, że jest to podróbka Foreo Luny. O wiele tańsza. Jestem jednak zaskoczona i zadowolona z jej działania. Stosowana regularnie całkiem dobrze oczyszcza moje pory. Jak taka tania szczoteczka działa tak dobrze, to jestem ciekawa jak dobry może być oryginał. 

To już wszyscy ulubieńcy. Jestem ciekawa czy znacie któregoś z nich. Mam też małą prośbę. Polećcie mi proszę jakiś dobrze nawilżający krem pod oczy. Z góry dziękuje za propozycje.  



x.o.x.o.
MadzSch93


4 września 2016

MADZSCH93 TESTUJE: Oreo Mini Reese's

Witajcie Kochani!
Dzisiaj szybki post, w którym będę testować coś baaardzo pysznego, a mianowicie Oreo Mini Reese's. Uwielbiam ciastka Oreo i uwielbiam Reese's, więc jest połączenie idealne. Bardzo żałuję, że ta wersja jest u nas normalnie niedostępna, zresztą jak wiele innych wersji Oreo. 


Kupiłam je w Warszawie, w Złotych Tarasach, w sklepie Carrefour. Była tam cała półka z amerykańskimi słodyczami i między innymi wybrałam właśnie te ciasteczka. Kosztowały, o ile dobrze pamiętam, około 15 zł. To całkiem sporo, jak za paczkę o pojemności 85 g., ale musiałam je wypróbować. 


Ciasteczka mnie nie zawiodły. Pyszne kakaowe ciasteczko, a do tego przepyszne, intensywne nadzienie o smaku masła orzechowego. Żałuje tylko, że były to małe ciasteczka, gdyż te w normalnym rozmiarze były by jeszcze lepsze. Jeśli jesteście fanami oreo i do tego lubicie masło orzechowe, to zdecydowanie Wam je polecam. Jak już wspomniałam wcześniej szkoda, że u nas w Polsce nie jest dostępna ta wersja smakowa. Szczerze to w Polsce jest bardzo uboga oferta ciastek Oreo.

W zapasie mam jeszcze wiele słodyczy do wypróbowania. Jeśli jest jednak coś o czym chciałybyście przeczytać to dajcie mi znać w komentarzu. Postaram się dotrzeć do tego i wypróbować dla Was. Napiszcie czy próbowaliście jakiś innych smaków Oreo i jakie były Wasze wrażenia. 

x.o.x.o.
MadzSch93