25 października 2015

PROJEKT DENKO

Witajcie Kochani!
W końcu przychodzę by pokazać Wam kosmetyki, które zużyłam, i które czekają na to już od wakacji. A niektóre i dłużej. Nie będę zatem przedłużać, o każdym opowiem krótko ale konkretnie ponieważ jak możecie zobaczyć kosmetyków tych jest mnóstwo. A nie chciałam już ich rozdzielać na dwa osobne posty. 


Szampon Babydream jest tani, łatwo dostępny, delikatny dla skóry i włosów, przy czym dobrze je myje. Ma prosty skład, nie zawiera SLS i SLES. Zużyłam na początku roku i bardzo za nim tęskniłam. Ale już mam kolejne opakowanie i lada dzień do niego wrócę. 

Odżywka do włosów Balea Mango i Aloes to również tani produkt, jednak już w Polsce mniej dostępny. Duży plus za brak silikonów. Delikatna odżywka, bez ogromnych właściwości nawilżających. Raczej do włosów, które dużego nawilżenia nie potrzebują. 

Płyn do higieny intymnej  Facelle z aloesem, używałam głównie do mycia włosów. Jest delikatny, łagodny dla skóry głowy. Zamieniłam go jednak na wersję normalną, ponieważ moje włosy w nadmiarze nie lubią aloesu. Tamta wersja sprawdziła się równie dobrze, jednak obecnie w ogóle przestałam go stosować do włosów. Jako płyn do higieny intymnej także sprawdza się bardzo dobrze. 

Wcierka do włosów Joanna Rzepa nie pomogła mi w poroście włosów, nie pomogła z łupieżem ani przetłuszczaniem się skóry głowy. Ba! Zauważyłam nawet, że skóra głowy zaczęła mnie po niej swędzić i pojawił się łupież. Dałam mu szansę i zużyłam dwa opakowania. Pomijając zapach (śmierdzi!) to jest bardzo niewydajna. Nie powrócę do niej. 

Bardzo lubię suche szampony Batiste, wersja tropicalna jest idealna na lato. Jednak od kilku dobrych miesięcy w ogóle ich nie używam. Szkoda włosów i skóry głowy. Jednak mam jeden w swojej szafce i w razie nagłej potrzeby na pewno po niego sięgnę. 


Biedronkowy zestaw Cookies: czyli żel pod prysznic i mydło w płynie (jest jeszcze płyn do kąpieli) kupiłam rok temu na okres świąteczny. Piękny zapach, jednak kiepski skład. Przy dłuższym stosowaniu przesuszały skórę. Następnym razem zastanowię się dwa razy przy wyborze takich zestawów. 

Żel dla dzieci Babydream od stów do głów używałam z miłą chęcią. Wygodne opakowanie z pompką, delikatny skład, łagodny dla skóry. Idealny także do włosów (podobny do tego szamponu). Kupiłam ponownie i także już zużyłam. 

Płyn do kąpięli dla mam Babydream używałam jako żel pod prysznic. Także był idealny choć zbyt wodnisty. Jednak został on chyba wycofany, a szkoda bo na pewno bym go kupiła ponownie. 

Także i ja skusiłam się na wodę termalną Uriage. I się nie zawiodłam. To najlepsza woda jaką stosowałam. Wielki plus za to, że nie trzeba jej osuszać. Pomagała mi w ciąg dnia zmniejszać świecenie się skóry. Na pewno wiosną i latem do niej powrócę. Szkoda tylko, że w Super-Pharm nie ma najmniejszej pojemności bo własnie był by idealny do torebki. 


Żel do mycia twarzy z Biedronki, ten różowy, bardzo lubię i mam kolejne opakowanie. Tani, delikatny i żadnej krzywdy mi nigdy nie zrobił na twarzy. Teraz jednak zmieniłam odrobinę moją pielęgnacje i rzadziej go używam. 

Tak samo lubię płyn micelarny z Biedronki. Choć zawsze byłam z nim ostrożna, ponieważ słyszałam, że niektórym dziewczyną wypadały po nim rzęsy. Na razie nie zamierzam do niego wracać, mam innych ulubieńców. 

Pamiętam, że do kremu z kwasem glikolowym Balea podchodziłam sceptycznie, jednak pozytywnie mnie zaskoczył. Nie mam teraz do niego dostępu, ale szukam na zimę innego produktu z tym właśnie kwasem. Jeśli macie dostęp do drogerii DM to serdecznie ten kosmetyk Wam polecam. Osobna recenzja pojawiła się tutaj

Polecam także z tej samej drogerii krem z mocznikiem na noc marki Balea. Dobry skład i świetne działanie nawilżające i kojące. To taki opatrunek dla mojej skóry. Uwielbiam i kończę już ostatnie opakowanie z moich zapasów. Jak tylko będę miała możliwość to kupię go ponownie. Jednak mam ochotę przetestować krem Sylveco. 

Zmniejszając mój zachwyt przechodzę do kremu pod oczy z Q10, także marki Balea, który mnie nie zachwycił. Nie działał na zmarszczki, raczej średnio nawilżał. Nie powrócę już do niego.

Ostatnim kosmetykiem jest mały płyn micelarny Paese, który dostałam kiedyś przy zakupie pudru. Miał nawilżać, czy to robił? Raczej nie. Był delikatny, ale szału nie robił. Dobrze było wypróbować, ale nie kupię go. 

Uff...nawet nie macie pojęcia jak się cieszę, że dobrnęliśmy do końca. Choć czeka już na mnie nowa torba z pustakami, które zużyłam od wakacji. Ale przynajmniej uporałam się już z tymi. Czekam na Wasze opinię. Co u Was z tych kosmetyków się sprawdziło, a co nie.  

x.o.x.o.
MadzSch93

1 komentarz: