18 lutego 2016

RECENZJA: 7-dmio dniowa kuracja maseczkami LomiLomi



Witajcie Kochani!
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją 7-dmio dniowej kuracji maseczkami LomiLomi, którą miałam okazję niedawno testować. Już kilkanaście miesięcy temu zobaczyłam recenzję tego produktu na youtubie, wtedy jeszcze mało kto o niej mówił czy pisał. Sama wtedy nie mogłam jej kupić, dopiero po jakimś czasie zostały wprowadzone do drogerii. Kupiłam wtedy tylko jedną maseczkę i jakoś zapomniałam o nich na dłuższy czas. Dopiero niedawna promocja skusiła mnie na wypróbowanie całego zestawu. Dzisiaj podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami. 


Zacznijmy od danych technicznych. Produkt można kupić w drogerii Hebe. Albo całą kurację w kartonowym opakowaniu, które bez promocji kosztuje mniej niż 30 zł a w promocji 19.99 zł. albo pojedyncze maseczki za ok 5 zł. W zestawie dostajemy siedem maseczek, każda przypisana jest innemu dniu tygodnia. Każda maseczka jest w formie płata zamoczonego obficie w płynie. 


PONIEDZIAŁEK: Pierwsza maseczka to maseczka aloesowa o właściwościach nawilżających. Ma ładny zapach, nie piecze po nałożeniu a po zdjęciu skora jest nawilżona i miękka. Płat maseczki jest tak bogato namoczony w produkcie, że po zdjęciu pozostało na niej sporo produktu, który wtarłam w skórę i pozostawiłam do wchłonięcia (robiłam tak z każdą maseczką), pozostawiła jednak po sobie lepką warstwę. Skóra była lekko zaczerwieniona co po kilkunastu minutach ustąpiło. Na drugi dzień rano skóra była nadal lepka, nadal miękka, rozświetlana ale nie jakoś bardzo przetłuszczona, skora była bardzo dobrze  nawilżona, suche skórki zniknęły, nawet po basenie skóra nie była sucha. 


WTOREK: Kolejna maseczka z Miłorzębem Japońskim ma właściwości przeciwzmarszczkowe. Ma przyjemny energetyczny zapach, który kojarzy mi się z cytrusowym imbirem. Ma delikatne działanie rozgrzewające, troszkę piecze po nałożeniu. A po ściągnięciu maski skóra była gładka a jej koloryt wyrównany dużo bardziej niż przy pierwszej. Rano skóra była miękka, delikatnie lepka (dużo mniej niż po pierwszej masce) a koloryt był dobrze wyrównany, wystąpiło także delikatne przetłuszczenie się skóry.


ŚRODA: Następna maseczka winogronowa o działaniu rozjaśniającym ma piękny, delikatny zapach. Po ściągnięciu koloryt także był dobrze wyrównany, mniejsze przebarwienia mogły się delikatnie wybielić ale zdecydowanie trzeba by jej było używać regularnie aby rozjaśnienie skóry było widoczne. Pozostała również lepka warstwa. Rano: skóra lepka, koloryt wyrównany.


CZWARTEK: Kolejna maseczka to ogórkowa o właściwościach ujędrniających. Ma zapach, który mało przypomina ogórka a skóra w trakcie delikatnie piekła. Skóra była lepka i bardzo świecąca. Już myślałam że to najgorsza maska, jednak następnego dnia zauważyłam, że moje bruzdy wokół ust są mniej widoczne niż zwykle. 


PIĄTEK: Maska regenerująca z acerolą miała delikatny zapach. Duży minus daje jej za to,  że płachta była za szeroka co do tej pory się nie zdarzyło. Skóra była delikatnie podrażniona. Nie zauważyłam żadnych efektów.


SOBOTA: Przedostatnia maseczka witalizująca z granatem miała przyjemny zapach, ale od razu zdenerwowało mnie to, że tym razem płachta z produktem w ogóle nie pasowała do mojej twarzy. Było jeszcze gorzej niż dzień wcześniej  - za male czoło i za szeroka całość. Po ściągnięciu skóra była lekko zaczerwieniona, przy nosie delikatnienie podrażniona. Rano: koloryt wyrównany a skóra wyciszona.


NIEDZIELA: Ostatnia maseczka jaśminowa o właściwościach kojących także miała przyjemny przyjemny zapach, natomiast po ściągnięciu skóra była lekko zaczerwieniona. Rano wszystko wróciło do normy. 

PODSUMOWANIE: Nie o każdej maseczce mogę powiedzieć wiele, ponieważ po niektórych nie widziałam żadnych efektów. Na pewno moją ulubioną jest pierwsza maseczka - aloesowa, która bardzo dobrze nawilżyła moją skórę. Później umieściła bym maseczkę rozjaśniającą i ujędrniającą. Najgorszą okazała się chyba maseczka regenerująca, po której nie widziałam efektów. Jednak po tych siedmiu dniach moja skóra wyglądała lepiej, byłą lepiej nawilżona i rozświetlona. Warto było zrobić sobie takie spa dla twarzy. Taki zestaw będzie idealnym pomysłem na prezent i to nie tylko dla kobiety. Jeśli traficie na ten zestaw w promocji, tak jak ja, to polecam Wam go zakupić. Szczególnie jeśli Wasza skóra jest szara, sucha i zmęczona. Całość jest także schludnie zapakowana, całość cieszy oko. 


Moja ocena:
-4/5


Jestem bardzo ciekawa czy znacie już ten produkt i czy go używałyście. Jeśli tak to podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach. 


x.o.x.o.
MadzSch93

2 komentarze:

  1. w ogóle nie wiedziałam o ich istnieniu, ale czuje się teraz niezmiernie zainteresowana tematem. Powiedz, czy potem kładłaś standardowo krem na buzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy maseczka się wchłonęła w skórę nakładałam na nią resztę maseczki, która została w opakowaniu żeby wzmocnić efekt. Nie nakładałam już innego kremu ale mam cerę tłustą.

      Usuń