1 listopada 2014

ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI: październik 2014

Witajcie Kochani!
Październik za nami więc przyszła pora, abym pokazała Wam ulubieńców kosmetycznych. I o ile we wrześniu nie miałabym czego Wam pokazać, tak w tym miesiącu przychodzę do was z ogromną ilością produktów. Jest tu kilka kosmetyków, do których powróciłam po krótszej lub dłuższej przerwie oraz nowości, które zakupiłam w październiku (a kupiłam sporo, ale zakupy pokaże Wam w osobnym poście). 


Zacznę od płynu do higieny intymnej Facelle, który zakupiłam w rossmannie w wersji z aloesem. Kosztuje 4.99 zł ale bardzo często można dostać go w promocji. Jak każda z nas wie, że służy on do higieny intymnej, jednak w tym miesiącu używałam go w zupełnie inny sposób. A mianowicie myłam nim włosy. Tak, włosy na głowie. Chyba przez zupełny przypadek odkryłam na jakimś blogu informację, że niektóre dziewczyny używają go własnie do tej części ciała. Poczytałam trochę na ten temat i dowiedziałam się, że jest to dobry produkt ponieważ nie zawiera SLS. A, że zaczęłam unikać tego składnika w szamponach to postanowiłam wypróbować płyn Facelle. Nie wiem czy to zasługa tego produktu (przypisuję to jednak własnie jemu) ale moje włosy wyglądają lepiej. Nadal się przetłuszczają ale same końce wyglądają dużo lepiej (oczywiście zależy od dnia). Jest łagodny ponieważ nie swędzi mnie po nim skóra głowy i nie mam łupieżu. Ze względu na jego cenę i duże zastosowanie polecam Wam, abyście go wypróbowały. Jeśli nie sprawdzi się do włosów to na pewno do innej części ciała będzie lepszy. 

Do kremu z kwasem glikolowym i witaminą C marki Balea byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Nie wierzyłam w to, że krem z "drogerii" pomoże mojej skórze. Bałam się, że mnie zapcha i tyle będzie z tej zabawy. Jednak bardzo się pomyliłam. Na szczęście! Używam go od początku września, i choć na początku faktycznie mnie wysypało (efekt oczyszczenia skóry), to teraz moja skóra wygląda bardzo dobrze. Oczywiście dalej pojawiają się na mojej twarzy wypryski, ale jest ich mniej. Pory są zmniejszone a przebarwienia maleją (choć pomaga mi też w tym inny produkt - recenzja wkrótce). Bardzo Wam polecam ten produkt, same na pewno kiedyś po niego jeszcze sięgnę. W internecie można go kopić za ok 25 zł.  

Ostatnim produktem z pielęgnacji jest emulsja oczyszczająca z granatem i aloesem marki Alterra. Jest to produkt łatwo dostępny, tani ale też łagodny dla skóry. Zapach jest specyficzny - nie każdemu przypadnie do gustu. Dobrze oczyszcza moją skórę, nie podrażnia, nie mam uczucia ściągnięcia. Jest jednak mało wydajny. Może to być jednak moja wina, ponieważ używam go bardzo często. Czy do niego wrócę? Nie wiem. W swoim składzie ma alkohol i chciałabym wypróbować produkt, który nie będzie miał tego składnika. Dopiero wtedy ocenię. 

W poprzednim miesiącu zainspirowana youtubem wyciągnęłam złoty cień w kredce marki Isa Dora, który sam na powiece sprawdza się bardzo kiepsko - jest nie trwały, i połączyłam go z Duraline marki Inglot. Co mi z tego połączenia wyszło? Przepiękny i trwały eyeliner. Bardzo podoba mi się ten subtelny efekt. I ogromnym plusem jest to, ze zużyję w końcu ten cień, który zalegał w mojej szufladzie.   

Moja kuzynka, która mieszka w Anglii przywiozła mi w wakacje kilka kosmetyków, o które ją poprosiłam. Znalazł się w tej grupie róż do policzków marki Natural Collection w odcieniu Peach Melba. Pamiętam, że sam kolor na początku mnie rozczarował. Spodziewałam się koloru brzoskwiniowego a dostałam bliżej nieokreślony kolor (przynajmniej dla mnie). Jednak sięgnęłam po niego, kiedy malowałam mocniej usta i chciałam mieć delikatny makijaż twarzy. I pewnego dnia zakochałam się w tym efekcie. Róż ma bardzo naturalny kolor i sprawia, że wyglądam bardzo świeżo, zdrowo. Choć w mojej kolekcji mam kilka róży to teraz namiętnie używam tego koloru i nie wydaje mi się, abym szybko dokonała w tej kwestii jakieś zmiany. 

Kiedy w maju kupiłam Color Tattoo w odcieniu Permanent Taupe wydał mi się zbyt szary do podkreślania brwi. Użyłam go kilka razy, odstawiłam i zaczęłam używać bardziej brązowego koloru. Jednak tej jesieni powróciłam do niego i nie wiem od czego to zależy, ale teraz wydaję mi się, że ten kolor do mnie pasuję. Podoba mi się, że moje brwi maja jasny kolor bo wygląda to naturalnie. Szybko się go nakłada i co najważniejsze jest bardzo trwały.  

Ostatnimi produktami są matowe pomadki marki Bourjois Rouge Edition Velvet. Zakupiłam je na promocji -50% w Super Pharm (świetna okazja). Mam dwa kolory: 07 Nude-ist i 04 Peach Club. Pierwszy kolor podoba mi się najbardziej. Wygląda całkiem naturalnie i to mi się podoba. Natomiast żałuję, że drugi kolor dla mnie ma mało wspólnego z brzoskwinką. Ten własnie kolor jest już mocniejszy, ale i tak chętnie go używam. Są trwałe (wytrzymują do czasu posiłku) ale niestety bardzo przesuszają moje usta (jeszcze nad tym popracuje). 

To już wszyscy moi ulubieńcy. Jestem ciekawa czy Używałyście, któregoś z tych produktów i jeśli tak, to jak on u Was sprawdził. I może powiecie mi w jaki sposób zapobiegać wysuszaniu ust przy pomadkach matowych (choć wiem, ze w 100% tego nie uniknę). Uciekam już a Wam życzę miłego weekendu. Paaa.

x.o.x.o.
MadzSch93




12 komentarzy:

  1. Nie miałam żadnego z Twoich ulubieńców, ale chętnie przetestuję emulsję alterra ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czaje sie na ten osławiony cień colour tattoo. Moze sie skusze jak bd promocja w rosmannie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uwielbiam szminki Bourjois Rouge Edition Velvet! Również zaopatrzyłam się w dwa kolory w tej promocji -50% ;) Ale z racji miłości do czerwieni wybrałam 01 Personne ne rouge i 08 Grand Cru. Muszę przyznać, że są nie do zdarcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja jeszcze z trwałością muszę popracować (mam chyba wyjątkowo trudne usta) ale produkt uwielbiam, gdyby tylko tak mi nie przesuszał ust. Ja wybrałam jednak te "jaśniejsze kolory", lepiej się w nich czuje - chociaż wszystkie są przepiękne. Ciesze się, że Tobie tez udało się skorzystać z tej promocji w Super Pharm:)

      Usuń
  4. muszę wreszcie zdecydować się na duraline! z tego co słyszałam ma wiele zastosowań :)
    pomadki z Bourjois też mnie kuszą już dłuższy czas.
    obserwuję x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Ma, ale jest przydatny jeśli masz np dużo kolorowych cieni, bądź jakiś eyeliner jest nietrwały. Użyłam raz do tuszu do rzęs ale nie poprawił jego jakości. Albo tak jak ja, chcesz zużyć jakiś produkt :)

      Usuń
  5. Bourjois Rouge Edition Velvet kocham. na początku kupiłam jeden kolor, później dokupiłam dwa kolejne. żałuję, bo choć jest kilka kolorów to dla mnie i tak za mało! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się ....mogło by być więcej kolorów (w tym też jasne)..być może marka Bourjois w przyszłości wprowadzi nowe kolory, kto wie :)

      Usuń
  6. na promo w rossmanie planuję kupic color tattoo taupe i koniecznie sprawdzę jak będzie wyglądał na brwiach ;)

    OdpowiedzUsuń